30-12-2016r.
Weź sobie zwój do pisania i napisz w nim wszystkie słowa, jakie powiedziałem do ciebie............ od dnia, kiedy zacząłem mówić do ciebie, ...............aż do dziś. Może …............nawrócą się każdy ze swego przewrotnego postępowania, tak że będę mógł odpuścić ich występki i grzechy (Jr 36, 2-3).
Takie słowa otrzymałam podczas modlitwy 29 listopada 2016r. Ponad miesiąc zwlekałam z rozpoczęciem pisania. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że po raz kolejny odłożyłam słowa Pana Boga na później. Jak zwykle, wszystko inne było ważniejsze. Dzisiaj jednak od samego rana nie opuszczała mnie myśl, że muszę zacząć pisać. Bóg jest cierpliwy, bo Miłość cierpliwa jest (1 Kor 13, 4) i czekał aż ubiorę w słowa cuda, których dokonał w moim życiu. Przez 49 lat sama kierowałam swoim życiem, nie biorąc pod uwagę istnienia Pana Boga. Sądziłam, że sama wiem najlepiej, co dla mnie dobre i co robić, aby być wiecznie młodą, piękną, bogatą i szczęśliwą. Nie martwiłam się o mądrość, bo jak prawie każdy, uważałam, że czego jak czego, ale rozumu Bóg mi dał aż nadto. Żyłam beztrosko i korzystałam z życia bo: coś mi się od życia należy, wszyscy tak robią, i tak nikt się nie dowie, jeśli nie teraz to kiedy?, itp...
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego...tę modlitwę znam na pamięć od najmłodszych lat. W swoim życiu powtórzyłam ją niezliczoną ilość razy. Niby wiedziałam co znaczą poszczególne wyrazy, ale dla mnie były to tylko puste słowa, sformułowania nie niosące ze sobą żadnej treści, były teorią, opowieścią z gatunku „pobożnych życzeń”, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego.
Wszystko zmieniło się 7 sierpnia 2016r. Tego dnia Bóg, ustami kapłana sprawującego egzorcyzm, zapytał mnie czy wierzę w Niego i w to, że On jest Bogiem wszechmogącym. Pytał, czy wierzę, że może uwolnić mnie od demonów, które miały władzę nad moim życiem, czy wierzę, że może dać mi nowe życie.
Czytaj więcej: NIEDZIELA CUDÓW... BÓG JEST !!! (ciąg dalszy świadectwa)
Małżeństwo mojej starszej córki przechodziło poważny kryzys, a praktycznie rozpadło się. Zięć wyprowadził się z domu, trwało to kilka tygodni i pojednanie ,,po ludzku” nie było możliwe. Zięć wymyślił sobie (absurdalna historia nieuzasadnionych podejrzeń),że żona go zdradziła, a córka wiedząc, że tak nie było, obrażona też trwała w uporze jakiegokolwiek pojednania.
Janina miała 32 lata i była w ósmym miesiącu ciąży z ósmym dzieckiem, gdy jej mąż, zaledwie 34- letni, zmarł na raka .
Mieli 10- hektarowe gospodarstwo rolne, 2 krowy i 2 konie, świnie, drób. Nie mieli innej rodziny, z nikąd pomocy, zupełnie sama Janina z całą ufnością i ludzką bezradnością powierzyła siebie i dzieci Bogu przez Maryję.
Czytaj więcej: Ona nie pozostawi nikogo samego kto się Jej zawierza
Trudno jest pisać o sobie. Jednak pragnę to uczynić, by podkreślić, że zawierzenie mojego życia Bogu przez Matkę Najświętszą uratowało je. Więcej, bez Niej umarłabym z bólu wewnętrznego i wycieńczenia.
Zawierzyłam siebie i swoje dzieci Bogu poprzez Maryję (33- dniowe przygotowanie).
Mój syn ,który mieszka w Niemczech miał przyjechać samochodem na kilka dni do rodzinnego domu . W nocy obudziłam się czując wielki niepokój .Popatrzyłam na zegarek ,była godz. 3:10. Jednocześnie poczułam wielkie pragnienie modlitwy.
Ostatni dzień 2017 roku był dla mnie początkiem nowej, duchowej rzeczywistości, o której nie miałam pojęcia, że istnieje. Przygotowanie i pierwszy okres 33-dniowych ćwiczeń przyniosły wiele łask, które z pomocą Bożą podjęłam. Opiszę ten wyjątkowy czas.
Zobaczyłam, że jestem jak gwiazda, której końcówki ramion są związane sznurami moich związań ze światem. Zło, kiedy chce i jak chce, szarpie te sznurki, przeciąga na swoją stronę, czyniąc z mojego życia koszmar niestabilności, lęku, zniechęcenia i bólu do granic wytrzymałości. Te „sznurki” były też taką autostradą wjazdową złego ducha w moje życie.